Komputery do opryskiwaczy – od budżetowych, do zaawansowanych
Rootsey produkuje komputery do opryskiwaczy polowych jak i sadowniczych, choć założyciel i prezes firmy nie ukrywa, że większe doświadczenie ma z komputerami do maszyn polowych. Komputery polowe marki Quatrmann dzielą się na komputery 5-sekcyjne, 7- i 13-sekcyjne. 5-sekcyjne – czyli budżetowe, są przeznaczone do opryskiwaczy z elektrozaworami lub bez, ale bez automatycznego sterowania. Mogą to być opryskiwacze wyposażone w elektrozawór wraz ze sterowaniem poprzez prosty panel marki np. Arag. Wówczas poprzez ten panel rolnik włącza i wyłącza sekcje (aby nie musiał specjalnie wychodzić z ciągnika), ale nie ma regulacji ciśnienia; opryskiwacz taki nie działał automatycznie, bo należy ustawić stosowne ciśnienie zaworem i jechać podczas zabiegu z ściśle określoną prędkością. Budżetowe (5-sekcyjne) komputery marki Rootsey nadają się do podobnych, prostych maszyn. W takim przypadku jak opisujemy powyżej - jest to najprostsza integracja, czy też rozsądne kosztowo udoskonalenie starszej i prostszej oraz stosunkowo niewielkiej maszyny – do 15 m szerokości belki polowej.
Czego potrzebujesz?
Do instalacji takiej jednostki sterującej, potrzebujemy wpięty - przed zaworami sekcyjnymi - przepływomierz, żeby komputer „wiedział” ile cieczy wypływa z belki polowej. Przepływomierze są standaryzowane. - W praktyce rozróżniamy przepływomierze do 220 l/min. - czyli do małych opryskiwaczy i powyżej tej wartości – czyli opryskiwaczy dużych. Do małych opryskiwaczy, do 15 m szerokości roboczej i wydatku pompy 220 l/min., to w zupełności wystarcza. W związku z tym do mniejszych opryskiwaczy do 15 metrów, z pięcioma sekcjami, jeśli one nie przekraczają tych parametrów – ten komputer będzie rozsądnym rozwiązaniem – przekonuje Paweł Rutka.
Jeśli Twój opryskiwacz jest wyposażony w elektrozawory, wystarczy dokupić do niego przepływomierz i nasz komputer Quartmann GP-05 W5. To w zupełności wystarcza, aby dokładnie wykonywać zabiegi nawet prostym opryskiwaczem.
Sterowanie sekcjami jest wówczas ręczne, ale do określania prędkości jest wykorzystywany sygnał GPS. Parametr prędkości jest pobierany z wbudowanego już w komputer modułu prędkości, wystarczy podłączyć do niego antenę GPS. - Czego potrzebuje komputer, aby dokładnie dawkować ciecz roboczą z opryskiwacza? Ilości litrów na minutę wypływu cieczy roboczej, prędkości i szerokości roboczej opryskiwacza. Pierwsza wartość jest z przepływomierza, druga z anteny, a trzecią wprowadza rolnik, podając ilość sekcji oraz liczbę dysz w danej sekcji. Definiujemy każdą sekcję i na koniec wpisujemy odległość pomiędzy dyszami na belce polowej. Z tych danych komputer wie, że przy np. wyłączeniu jednej sekcji z pięcioma dyszami, odejmuje 2,5 m szerokości roboczej. To w zasadzie wszystko czego potrzebujemy do opryskiwacza bez automatycznego sterowania dawką, w celu modernizacji go do sterowania automatycznego w zakresie budżetowym – wyjaśnia prezes Rutka.
- Typowe pytania rolnika związane z powyższym tematem często dotyczą elektrozaworów. Jeśli nie mają one kompensacji ciśnienia, to nie bardzo nadają się do automatycznego sterowania sekcjami poprzez nawigację (GPS). Dlaczego to jest takie ważne? Okazuje się, że przy dużej szybkości reakcji komputera na zmiany ciśnienia, zawory bez kompensacji po prostu szybko się zużywają, są niszczone przez zbyt gwałtowne uderzenia cieczy w magistrali belki polowej. Dlatego jeśli ktoś chciałby zdecydować się na pełną automatykę, musi przemyśleć większy wydatek, na elektrozawory z kompensacją ciśnienia – te są bezpieczne, bo są przystosowane do dużych i nagłych skoków ciśnienia, które będzie pojawiać się w przypadku szybkiego, automatycznego sterowania elektrozaworami sekcyjnymi - wyjaśnia Paweł Rutka.
Sprzedaż nie za wszelką cenę – czyli dlaczego warto rozmawiać?
Paweł Rutka od zawsze był wyczulony na potrzeby rolnika. Dlatego podczas rozmowy z klientami zadaje dużo pytań. Najważniejsze dla firmy jest zadowolenie rolnika z inwestycji. Z uwagi na to, że wyposażenie elektroniczne należy do jednych z najdroższych w maszynach rolniczych, tym bardziej musi poznać i określić właściwe potrzeby klienta. - W przypadku renowacji, czy rozbudowy opryskiwaczy pojawia się szereg ważnych kwestii, które jako twórcy osprzętu musimy rozpoznać, aby - ogólnie rzecz ujmując - poziom inwestycji dobrać do maszyny i parametrów gospodarstwa. Nie o to nam chodzi, żeby sprzedać rolnikowi drogą elektronikę. Musimy tak doradzić, aby po zakupie i zainstalowaniu dobranego osprzętu – maszyna pracowała zgodnie z jego oczekiwaniami. Dlatego zawsze zadajemy dużo pytań, o może nawet pozornie nieistotne sprawy, dla nas jednak kluczowe, aby uniknąć przeinwestowania i - co gorsza – niezadowolenia nabywcy z naszego sprzętu – wyjaśnia swoją dociekliwość i podkreśla zasadność dokładnego określenia oczekiwań odbiorców Paweł Rutka.
Dużo osób po takiej rozmowie rezygnuje np. z pierwotnego zamiaru kupienia nawigacji do opryskiwacza, kiedy w toku rozmowy okazuje się, że rolnik ma opryskiwacz z zaworami bez kompensacji ciśnienia. W takim przypadku należy mu uświadomić, że musi zainwestować w zawory z kompensacją ciśnienia, ponieważ podczas pracy z nawigacją zawory muszą pracować bardzo szybko. Wówczas w belce gwałtownie i bardzo często zmienia się ciśnienie cieczy użytkowej. Podczas takiej pracy zawory bez kompensacji szybko zostaną zniszczone, bo nie wytrzymają uderzeń ciśnienia. Firma Rootsey doradza wtedy rolnikowi konieczność montażu zaworów z kompensacją ciśnienia. Trzeba to przemyśleć, bo należy w takim wariancie zainwestować 700-1700 zł na jeden zawór sekcyjny. Do tego dojdzie jeszcze komputer, antena itp., więc robi się znacząca kwota. Jak przekonuje nas firma Rootsey – niespójna, nie przemyślana inwestycja bardzo szybko się zemści.
- Kolejne pytania jakie zadajemy rolnikom podczas rozmów poprzedzających zakup osprzętu do opryskiwaczy, to na ile sekcji jest podzielona belka polowa. Jeśli np. belka 24 -metrowa ma 4 sekcje, to w takim przypadku kupowanie nawigacji do sterownia sekcjami uważam za działanie bez sensu, bo 6-metrowa sekcja (jeśli chodzi o ograniczenie nakładek) niewiele nam pomoże, można ją wyłączać nadal ręcznie i nie jest do tego potrzebna nawigacja - wyjaśnia Paweł Rutka. Wiadomo, że im mniejsze szerokości sekcji tym mniejsze nakładki wykonujemy i uzyskujemy większą dokładność pokrycia. Jeśli to będzie szeroka sekcja to może pod wpływem informacji z GPS zamknąć się nad opryskanym pasem np. 2-metrowym, a pozostały 4-metrowy pas łanu (bo sekcja ma 6 m) pozostawić nie opryskany. Okazać się może, że po inwestycji osiągany efekt będzie znikomy albo żaden. - Dlatego często dopytujemy rolników o dużo szczegółów, ich zamierzenia oraz oczekiwania. Nie zawsze kupienie osprzętu zagwarantuje zadowolenie i spodziewany efekt, właśnie z powodu szczegółów jak szerokość pojedynczej sekcji. Nie chcemy aby nasi klienci byli rozczarowani. Muszą być świadomi, że nie zawsze taka inwestycja ma sens i proponujemy inne rozwiązania Prowadzimy biznes, sprzedajemy osprzęt, ale jesteśmy również doradcami rolników, nie wyobrażamy sobie sytuacji w której by się na nas zawiedli. Nawet jeśli po takiej rozmowie rolnik niczego od nas nie kupi, to będzie miał świadomość, że zawsze mu doradzimy, a nie sprzedamy czegoś na wyrost – mówi Rutka. - Wysyłamy jasny sygnał, że nie chcemy zarobić za wszelką cenę. Nie chcemy zarabiać na czyjejś niewiedzy. Naszą wartością jest doradztwo i to, że rolnik zaufa nam, usłyszy poradę i jeśli nawet nie zdecyduje się na np. stosunkowo drogą nawigację, to zainwestuje na początek np. w czujnik prędkości, który już znacząco ułatwi mu pracę. Często zdarza się tak, że jeśli czujnik prędkości się sprawdzi w pracy, to potem ludzie wracają do nas i inwestując w kolejnym stopniu w opryskiwacz, przystosowują go wg naszych wytycznych i wówczas kupują nawigację, (albo wymieniają komputer na taki z modułem nawigacji). To też jest sygnał dla nas, że to jest dobra droga współpracy z rolnikami – kwituje Paweł Rutka.
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Technologie - nowoczesne rolnictwo